Strona:PL Antologia poetów obcych.djvu/336

Ta strona została uwierzytelniona.

I nie dziwo! Toż Wasyli,
Jeszcze wtedy wy nie żyli,
Kiedym z ciasnych węgłów domu,
Jak rozkoszne stepu loszę,
Mknął w niżowe, sławne kosze.
A została po mnie chata,
Matka stara, nie bogata,
A od matki i zaścianka
Droższa, i we łzach kochanka —
I pożalić się nikomu!
............
Łatwo w słowie dziś się powie,
Jak to z domem się żegnało!
Hej! dumałem ja noc całą,
A szumiało, wrzało w głowie,
A na sercu ciężko, nudno,
Omal ciasna pierś nie pękła...
Żegnać ciężko, zostać trudno...
Lecz koń zarżał, szabla szczękła,
Step szarzeje... Jeszcze w tył
Raz spojrzałem, zrobił krzyż;
Wiatr łzę otarł, i co sił
Kopnął wrony... kędy w Niż!
Gwiazd spytałem się o szlak...
Umknął z gniazda młody ptak!
............