„Albo ten stary aktor wysłużony,
Co tutaj jeszcze z losem się kramarzy,...
Nie kontent z ludzi, o swych rolach marzy
I dwu wierszami przeplata androny.
Zresztą czupurny, gadatliwy, miły,
Szkoda że zasnął (albo umarł może?)
Dziwactwa jego was by ubawiły...
A cóż i tamto milczy coś nieboże,
Numer dziewiąty... Tęskny, czeka żony,
On ją w gorączce widzi uniesiony;
We śnie, na jawie, ciągle we frasunkach,
Marzy o domu, dzieciach, pocałunkach,
I zamiast żony, swe szpitalne chusty,
W szale chciwemi pochwytuje usty!...
Nie budź się biedny! umrzesz w zapomnieniu,
Nie zamknie oczu twoich dłoń kochana,
Oto nas jutro stróż obchodząc z rana,
Tym którzy zmarli, w kolejném sprawdzeniu,
Oczy przyciśnie, narzuci całuny;
I znów pod liczbą, a może bez trumny,
Rzucą nas daléj, z szpitala — do dołu...
Nie nieście takiéj wieści jego siołu:
Bo żona z sercem trafi do szpitala,
Ale czy znajdzie, gdzie mąż, gdzie mogiła?
Chociażby całą stolicę zburzyła,
Czy pozna piasek, co mu pierś przywala?
Strona:PL Antologia poetów obcych.djvu/381
Ta strona została uwierzytelniona.