Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/017

Ta strona została przepisana.
BÓL.

Ból ciągiem echem wstrząsa ponure me wnętrze
I swem czarnem zaklęciem wskrzesza straszne zmory;
Znów widzę mych nadziei zważone ugory,
Na nich me spragnień mrące marzenia najświętsze.

Jak grom, gdy na dnie morza drzemiące potwory
Cucąc, czerwonym blaskiem na powierzchnię nęci.
Tak krzyk bólu wywiabia z lochów mej pamięci
W mrokach oddawna śpiące pamiątek upiory.

W mej duszy, tej na poły zwalonej katedrze,
Wszędzie sterczą ponure mych dążeń grobowce —
A puhacz smutnych przeczuć zawodzi swe jęki.

I gdy nagle myśl jasna ciemności rozedrze,
Z pod pleśni przez pajęczyn rozsnute pokrowce
Widzę szyderczo śmierci uśmiechnięte szczęki. —