W Gievonie zwierz się obudził stuzębny,
Widać krwiopijów rozwalone szyki:
»Teraz ujrzycie bój, lecz bój odrębny!«
Zgrzytnął... miecz uniósł... Zabrzmiały okrzyki,
Trąby zagrały, zagadały bębny —
Słychać rozkazy wodzów, bełkot dziki
Szwadronów, huczy odpowiedź żołnierzy...
Wichr — łoskot — burza... Chwilę! grom uderzy!
Margraf od słońca zrobił daszek z dłoni,
Bo go raziło blaski jarzącemi — —
Patrzy — wciąż szybszy staje się pęd koni —
Słucha wciąż rośnie. wzmaga się dreszcz ziemi —
Powietrze gwiżdże — tętni — huczy — dzwoni —
Pułki się niosą skrzydły wichrowemi,
Nad nimi sztandar połyska »Zawiei«
Z okiem padalca i gwiazdą nadziei.
Huf się rozdwoił... Lewem skrzydłem musnął
Obok zwycięzkich już Lecha zastępów.
Nagle się zwrócił i gradem w twarz plusnął...
Zawrzało. - Rzekłbyś: krwawe stado sępów
W dzioby stuknęło; wiatr, który był usnął
Na chwilę pośród wyciętych ostępów,
Zerwał się znowu i wściekłemi zęby
Runął na sosny, jodły, buki, dęby.
Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/099
Ta strona została skorygowana.
Z »KRÓLEWSKIEJ PIEŚNI«.
(Strona 488–491).