Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/102

Ta strona została przepisana.

Z tysiąca ogni, z tysiąca płomieni
Jam was wywodził zawsze z słońcem w oku!
Kto życie swoje ponad godność ceni,
Kto kark swój poda, mając miecz przy boku —
Precz!... Szat nad wami nie będę rozdzierać,
Pokażę tylko, jak trzeba umierać!«
Tu spiął rumaka, ostrogę zanurza,
Aż krew bryznęła z rozprutego brzucha.
Skoczył, jak szatan... lecz za nim gna burza
I rozpętana wichrów zawierucha,
Tętent — szał — Piekło!... Słońca krwawa róża
Nad widnokręgiem stanęła — i słucha:
Czy to — potopu dawnego — szum fali
Echo przyniosło tu — i Bóg świat wali?...
.................