A dokąd? — zapytasz, uśmiechniesz się lekko
I rzucisz dokoła spojrzeniem.
Dzieweczko, kraj, dokąd ja idę — daleko...
A zwie się ów kraj Zapomnieniem.
Wiosenny życia dzień, wiem, chwilkę tylko trwa.
Lecz kiedy dla mnie zgasł, nie pomnę już, niestety!
Nie jeden raz, nie dwa, za życia piłem ja
Ze źródeł Lety.
Odtworzyć chciałem go ze wspomnień urn i zgliszcz.
Szał mię ogarnął znów i u stóp znów kobiety
Błagałem »Czarem twym moc zapomnienia zniszcz,
Czar przełam Lety!«
I przycichł cały świat, i srebrna jakaś mgła
Okryła nas i świat, i zapadł wieczór cichy,
I fijołkowa woń z traw oroszonych szła,
Wybiegły z pod stóp nam krokusów pstre kielichy.
I pierwszym szmerem, hen! w oddali nagrał gaj.
Rzuciły się ze skał strumyków lśniące żyły,
I drżące usta jej u ust mych przemówiły:
»Wiosennej nocy sen przemarzyć ty mi daj!«