Ta strona została przepisana.
Jak pas szeroki, jak pas długi,
Od Lodowego do Krywania,
A z nimi puszcze, stawy, strugi,
Szczyt się przy szczycie ku niej słania...
Ona omdlenie wciąż rozsiewa.
Aż w tym bezkresie wyczerpania
Sama jak tęskna mdleje dziewa...
A z nią i ludzki ból omdlewa...
SONETY.
MRÓZ.
Baranią czapkę nacisnął na uszy
I wyszedł w pole. Milczkiem powitały
Upiorne świerki. Mróz siarczysty, biały!
Pod jego stopą suchy śnieg się kruszy.
Styczniowych nocy Pan zaciera dłonie,
Iż stłumił życie po drogach: nie złowi
Żadnego głosu... tylko potokowi
Szumy się z piersi wyrywają. Po nie
Zagniewany idzie Mróz. Chce ściąć oddechem
Moc, która płynie, kajdanom daleka.
Zgiął się na brzegu, powiał lodem. W lesie