Aż od śpiewnego gajów twych słowika
Po duch synajski, proroczy,
W jedną burzę je ciśnie,
W jeden grom je rozbłyśnie,
Nad bezduszne bagniska,
Nad wygasłe ogniska,
Nad lodowców stalaktyty,
Nad łan zbożami okryty...
A huf duchów rozpętany,
W błyskawice, w huragany,
Rozegrzmi cię w koniec z końca.
Pochwyci cię — gnuśniejąca,
W ruch potężny, w ruch nowy — do słońca, do słońca!
..................
A fale — przyjdą cicho i niepostrzeżenie,
A duchy — przyjdą, jak cienie..
I mówić będą ludy bezpieczne o siebie!
— Jaki spokój na niebie!
Jaki spokój na ziemi!...
Odleciały gdzieś burze z wichrami swojemi,
I nigdy już nie wrócą bić w stojące wody!
— Tak będą mówić narody.
..................
Ziemio! Ty będziesz tak podminowana
Prochami, co leżą w tobie, —
Jak podścielisko wulkana!