Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/244

Ta strona została przepisana.

Ma w sobie jęki, lecące w przestrzenie,
Do bram wieczności — i jest w owej ciszy
Milcząca skarga, którą Pan Bóg słyszy,
I jest ogromne światów zamyślenie
I jakaś wielka u aniołów litość,
Gdy dusze, zmierzchów okryte żałobą,
Lecą w kraj wspomnień, by płakać nad sobą.



WIECZOREM.

Na pól obszarach kłosy zbóż
wiszą
w sennej martwocie.
Ukołysane jasnych zórz
ciszą
skąpane w złocie.
Rozchwiane w obłok drżący, mdły
wstają
opary czyste!
Rusałki białe z nocnej mgły
tkają
szaty świetliste.
Mistycznym zdrojem w państwie mar
biją
Fontanny senne.
Nektar zapomnień z złotych czar
piją
duchy płomienne.