Nurt, nocą naczerniony, błękitnieć zaczyna,
Wśród bladych pisaków brzegu barwiściej się toczy,
Wata ją i otrząsają się z nocnej pomroczy
Strzępiaste boże drzewka i wysoka trzcina.
Na niebie się roziskrza złotem wschód uroczy,
Złotem się zapaliła Jordanu dolina,
Pozłociła się ogniem woda w rzece sina
I miejsce, gdzie Chrystusa ochrzcił Jan proroczy.
A na duszę, gorąco mądlącą się Panu,
Jako słoneczne złoto popłynęła łaska,
Że z chmurnej jest podobna promiennemu ranu.
I jak chrztu, nic nic zetrze z niej tego obrazka
Nad błogosławionymi brzegami Jordanu,
Ni zniknie rzeka święta, wschód i puszcza płaska.
Czy to feretron wnoszą? Figurę woskową
Świętego na ponsowym tronie? Nie, to żywa
Postać tak przecudowna Krzyk szczęścia się zrywa,
Wielki, zgodny, jak jedno powitania słowo.