Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/304

Ta strona została przepisana.

Ja komet król — a duch się we mnie wichrzy
jak pył pustyni w zwiewną piramidę —
ja piorun burz — a od grobowca cichszy
mogił swych kryję trupi ość i ohydę.

Ja otchłań tęcz — a płakałbym nad sobą,
jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach
Jam blask wulkanów — a w błotnych nizinach
idę, jak pogrzeb, z nudą i żałobą.

Na harfach morze gra kłębi się rajów pożoga
i słońce — mój wróg słońce! Wschodzi, wielbiąc Boga.




Bądź zdrowa! [Jak dziwnie brzmi dzwon!]
Bądź zdrowa! [lecą liście z drzewa...]
Bądź zdrowa! [miłość jest jak zgon...]
Bądź zdrowa! [wiatr złowrogi śpiewa...]
— Już nigdy! —
Rwie serce Twój płacz!
— Wydarł się z piersi niespodzianie,
— żegnam Cię — trzeba — i ty Boże racz —
— litości!... — —
W konie!... Chryste Panie.