Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/327

Ta strona została skorygowana.

Tylko jeszcze nie teraz... Wiesz — ta myśl paląca,
Ten szał bólu i trwogi, ta pustka wokoło...
Nie płacz... Widzisz, już kończę. Jak ja, podnieść czoło,
Z ust zetrzeć krew i pianę — i śmiać się do słońca.



ŁZY.

W wysokiej, jasnej, zwierciadlanej sali
Łagodnie dzwoni srebrzysta fontanna,
Jak harf muzyka — słodka bezustanna,
Płynąca z cichej, zbłękitnionej dali.

Matowem światłem szereg lamp się pali,
Jak mgłą stłumiona gwiazd jasność poranna,
Łagodnie dzwoni srebrzysta fontanna
W wysokiej, jasnej, zwierciadlanej sali...

Na sztywnym, lśniącym pręcie zimnej stali,
Siedzi orlica... Kropel chłodna manna
Opada, dzwoniąc, jak pereł garść szklanna:
To wzrok orlicy łzy me w lód krysztali.

W wysokiej, jasnej, zwierciadlanej sali
Łagodnie dzwoni srebrzysta fontanna...