Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/347

Ta strona została przepisana.
NUREK.

Szuka pereł, w toń skoczył, zwarły się fal wrota,
Tam rekin nie wytrzebi żeglarza mogiły,
Lecz on ma pierś trytona! — Wysiłkiem lwiej siły
Chwycił na dnie, wypłynął... To była garść złota!

Odetchnął. W córze słońce lśni w strumieniach złota.
On wraca na dno Fale grzbiety nad nim zbiły,
Bój toczy z własną piersią, palce w muł się wpiły.
Szuka — za nim śmierć pełza.. Tu cmentarz żywota!

Ha, tchu znowu nie stało! Z morza postać blada
Wypływa, chwyta oddech, bez sił się szamota...
Cóż to? Znów się zanurza w obłędzie pośpiechu?

Rzekłbyś — to wieszcz, co wiecznie w głąb narodu spada,
A chcąc cząstkę najlepszą wydobyć z pod błota,
Wypływa, lecz jak tryton, tylko dla oddechu!