Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/408

Ta strona została skorygowana.

I rusałka, po trawach motyle płosząca,
Gnała piosnkę... a echo motało ją psotne...

Fletne dźwięki, jak kule łyskliwe i rącze,
W traw nurzały się gąszcze i kwiecia rozchwieje...
Psotne echo, zbierając, rzucało przez pnącze,
Aż zielona leszczyna piosence się śmieje
I w słonecznej ulewie połyska ogniście,
Pławiąc w złotych strumieniach gałęzie i liście.



Z POEMATU: »BEZSENNA NOC«.


(FRAGMENTY).
III.

................
Bo w duszy trzeba nieraz stłumić owe złote,
Te blaski, które grają tam świetlaną tęczą.
Bo w duszy trzeba zerwać struny, co tam dźwięczą,
I zadusić ku słońcu wiecznemu tęsknotę.

Kto na szyję wziął życia żelazne obroże,
Kto znużony zórz przespał tęczowe świtanie,
Temu śnić się nie mogą słoneczne przystanie,
Ani dusza mu dźwięczeć, jak harfa, nie może.