Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/478

Ta strona została uwierzytelniona.


O ŚWICIE.

Świta... Ucichły wszystkie szmery w borze,
Blask jakiś srebrny zszedł na górskie szczyty...
Świat śpi, białemi mgłami upowity.
Stary bór milczy... W dole, na jeziorze,

Drzemią lilije, wpatrzone w błękity,
W tęczowych świateł budzące się morze,
Gdzie płoną jutrznie i mienią się zorze,
Skąd schodzą blade na ziemię przedświty...

Ja jeden nie śpię... W szarawym półmroku
Świetlanych marzeń wije się nić złota —
Chcę uciec w kraje niedostępne oku,

Na orle drogi, — chcę stargać wędzidła —
Lecz na mym progu usiadła tęsknota
I pierś przygniotła i związała skrzydła.



BYLIŚMY SAMI.

Byliśmy sami... Na zwalonej sośnie
Staliśmy, wonią kwiatów upojeni...
Nad nami w gąszczu wiosennej zieleni
Leśny trubadur śpiewał pieśń o wiośnie;