Kędyś jest melancholio wieczorów jesiennych
wobec jej smutku?
Kędyś wesele letniego południa
przy jej radości?
Kędy o sławie sny, sny o potędze,
zwycięstwach dumy, odpłaceniu krzywdy,
o nieznoszeniu niesprawiedliwości,
wobec snów o ukochanej?
Kędyś pragnienie posiadania złota
przy posiadania jej ciała pragnieniu?
Kędyś jest żądzo poznania wszystkiego,
co jest poznanem, albo niem być może,
wobec pragnienia poznania wskróś duszy
ukochanej kobiety?
Tak, tyś najwyższą z sił, tyś życiem życia
miłości.
Najsłodszą rozkosz i najdroższą boleść
ty sprawiasz; tyś jest tak, jak śmierć królową
wszechistnień ziemskich, pierwotna potęgo
miłości.
Mów do mnie jeszcze... Z oddali, z oddali
głos twój mi płynie na powietrznej fali,
jak kwiatem, każdem słowem twem się pieszczę...
Mów do mnie jeszcze...