Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/549

Ta strona została przepisana.

Ziemskiego szczęścia próżen, nad zgiełkliwym tłumem
Umieram dumną śmiercią, lecz na szczycie góry.



PTAK.

Olbrzymi ptak słoneczny wybił się nad niwę.
Skrzydłami blasków okrył mgłę, co z nizin bucha,
I ogniem nagłym zjęte kłosy drżą, jak żywe,
Westchnęły szumem, idzie szum, a niwa słucha.

Słoneczny ptak na chwilę odpoczywa w chmurze,
I zwinął pióra blasków; rzeka już nie głucha,
Mrokami zjęte niosąc mgłę, drżą fale duże,
Zagrały szumem, idzie szum, a rzeka słucha.

Las ocknął się i gwarem ptaka słońce woła,
Ptak z chmury runął wichrem, co w dąbrowę dmucha.
Kołyszą się promienne żagwie — dębów czoła,
Zagrały szumem, idą szumy, a las słucha.

Zbudzone serce wchłania w siebie blaski wrzące,
Jak gdyby ptak słoneczny zapadł w głębie ducha
I z oczu się wybija wielki jako słońce.
Westchnęła pierś, faluje krew, a serce słucha.