A w tej krainie, gdzie nam szczęście było.
Uczynił się pamiątek cichy smętarz
I każdy kwiat wspomnienia jest mogiłą
I listkiem drżącym pyta: »czy pamiętasz«?
I każde po nas rozpłakane drzewo
Jest jak szemrząca tęsknic harfa smutku
I listków w zorzy krwawi się ulewą
I szepce wichrom skargę pocichutku.
I ta, co kładła Tobie tęcz wśród zdroju,
Pod stopy fala, choć się lilią bieli,
Zapyta w blasku rannym: » Kędyś moja?«
I smutek wyjdzie białą mgłą z topieli.
I mrące po nas gwiazdy światłem drżącem
Na kwiaty jedne srebrną spadną rosą,
A inne gasnąc z zorzą i miesiącem
Do Boga w błękit żałość swą poniosą.
I wszystkie ptaki, patrząc w zorzę ranną,
Rozmawiać będą cichym płaczem z sobą
I wiać się w niebo pieśni swych Hosanną,
Tęsknotą wielką zdjęte i żałobą.