Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/557

Ta strona została przepisana.

I wszędy wstaje
Ruch, gwar i tycie. Pól jedwabnych grzędy
Tchną upojeniem, cicho szumią gaje.
I wstaje wszędy
Taka bezmierna rozkosz, it się zdaje,
Jakby szedł biały Anioł szczęścia tędy.

Na roli świętej
Zjawił się siwy Piast-kmieć i powoli
Podszedł, by spojrzeć na łan żyta zżęty.
Na świętej roli
Stanął i zdał się znagła wniebowzięty.
Tak twarz mu lśniła w słońca aureoli.

W górze skowronki
Dzwoniły nad nim w sfer błękitnej chmurze.
Jak czarodziejskie, metaliczne dzwonki,
Skowronki w górze
Grały, a kędyś w dali wonne łąki
Tonęły w jutrzni królewskiej purpurze.

W polną ulicę
Weszli żniwiarze. Słychać wkrąg swawolną
Piosnkę i widać dziewcząt pstre spódnice;
W ulicę polną.
Kędy zagonów barwne szachownice
Łączą się, weszli ochotnie choć wolno.