Pośród zastygłych uczuć mych popielisk
Stałaś z wyrazem nieugiętej Mocy,
Gdyby w marmurze kowany obelisk,
O który musi rozbić się cień Nocy.
Gdy Dusza moja, w codzienności łapach
Brudzona, gasła. Ty stanęłaś przed nią
Ze swoją wielką zwycieństw przepowiednią
I rozszedł się w niej Twój cudowny zapach.
Olśnił ją barw Twych czarodziejski przepych,
Iż dziś, niepomny ostrych Losu zniewag.
Ni prac daremnych, ni udręczeń ślepych.
Kult męstwa głoszę, Twych melodyi śpiewak.
Jest odtąd w piersi mojej żywy strumień,
Przedwieczne Słowo, nieskalana Świętość,
Co wnika w głębie zwiędłych serc i sumień,
A Słowem onem: — Moc i Nieugiętość.
Przez nie jam dzisiaj z aniołami zbratan,
Przez nie jam zbył się dzisiaj ziemskich oków,
W które zakuwa wolne zwątpień szatan,
Wsłuchany w wieszczą, gromką pieśń proroków.
W Ciebie, przeczysta ich natchnień Westalko,
Pomny Twych słodkich, nieśmiertelnych pieszczot,
Śpiew rzucam twardy, jak rycerski brzeszczot
By raz zakończyć z mąk zabójczą walką.