Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/572

Ta strona została skorygowana.

W którego szumie słychać złote dzwony,
W cieniu lesistych, prostopadłych skał,
Jak wściekły smok się przewala.
Jak grzywa Gorgony,
Jakby rozszarpać Tatr granity chciał.
Skalistej, ciemnej, spienionej krwi fala!...

Srebrzystym kłem
Smok gryzie głazy,
Od wieków omszałe...
Jak sen, za przesłoną gazy
Błękitnej, Tatry głoszą słońca chwałę,
Co nad ciemnymi ich garbami lśni,
Jak złota Boga pochodnia.
Jak sny stężałe
Pną się po skałach ciemnych borów mchy,
Baśniowe czary odprawiając co dnia!...

Najświętsza z naw
Boskiej katedry
Tatrzańskiej przyrody!...
Jak szumne, wyniosłe cedry
Na stok Libanu, wchodzi szczęsny, młody
Na szare ściany smreków ciemny bór,
Na chwałę Bogu szumiący...
Jak Tatr rapsody,
Fale Dunajca sennie szumią wtór,
W pysznej zachodu fanfarze gasnącej!...