Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/596

Ta strona została skorygowana.

Jak rosły, potężniały wieże grodu,
Miast olbrzymy z mych czasów wywodne.
W sławie, w szeregach prześlicznych pochodu
Wieków... i ludów wielkość; wszystkie zgodne;
Tak myśl je moja łączy i zasila,
Zdało się, że się nieba skłon odchyla.


IV.

O snu! długiego snu! O sławo! sławo!
O dolo ty! płynąca wielką rzeką!
O losie ty! wulkanu rwiący lawą,
O wieki! — jak się bezpowrotne wleką...
Potęgo! surm wojennych grzmiąca wrzawą.
O łzy! te, co radością trysłe cieką.
O serce! — jak miłoście światy kruszą!
O snu, błogiego snu! O sławo — duszo!


V.

Zaszedłem w jakieś równiny przedwieczne
Bez kresu, łąki stepowe, kwieciste;
Niebo nademną rozwiło swe mleczne
drogi, i gwiazdy paliło złociste!
Gwiazdy po za mną szły na drogi wsteczne,
Olbrzymie koła zakreśląc koliste;
A ja łąk stepem bezkreśnym w milczenie
Idę, i ducha wiodę w zapomnienie.