Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/597

Ta strona została przepisana.
VI.

Już poraz gwiazdy przedemną zgasały,
Nad łąką mglista zawisła opona
Chmur płowych, które nieruchome stały.
Obręczne światła, zanim które skona,
Tęczowo jeszcze na gęstwie mgieł drżały,
Gasnąc; — już dal je chłonie nieskończona
Juź kresy wieczne, dla dusz pastewniki,
Pojące wonią ziół — już strumyki.


VII.

Których srebrzysta woda stalo-mleczna,
Wiją się, splotne tysiącznemi skręty,
W stronę, gdzie dążę, kędy rzeka wieczna,
Zapomnień, — kędy duch mój zgaśnie zjęty:
Aż go wyrocznia odrodzi słoneczna,
Gdy będzie z trudów żywych wypoczęty. —


LXXXI.

W kościele, w katedrze przed trumną Świętego
grobowa moja korona,
świat złoty i berła kawałek kruchego,
na ołtarz położona.
Lud idzie i szepce: u Dyademu Jego,
spuścizna, wywyższona«.
Szkarłatem święty stół pokryty,
stróżami srebrne monolity
a trumna im więzgnie w ramiona,