Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/620

Ta strona została przepisana.

A z głębin wynurzają się straszne poczwary,
Z oślizłych ciał szelestem woda w toń się zlewa.
— Nad brzegiem chylą czoła przerażone drzewa —
Znów cicho... tylko w głębiach burzą się moczary.

A rusałka pobladła w liliowym kielichu
Zapada w tonie mętne...
Wiatr mgły nocne zwiewa —
— Nad brzegiem chylą opuszczone drzewa —
I trzciny nad moczarem coś szemrzą po cichu...




MODLITWA DO DUSZY.

Pani gwiazd złotych i smutku królowo,
W ciemnościach życia do ciebie się modlę,
Żem cię, syn własny, oszukiwał podle,
Udając wielkość myśli piorunową.

Żem był jak pielgrzym, co przez ugór idzie,
Pytając drogi pobladłemi usty,
Żem skrzydła szargał po domach rozpusty,
Chociaż coś we mnie łkało w niemym wstydzie —

Pozwól się tylko odrodzić od nowa,
Bo drzemie we mnie moc huraganowa
I zachowałem niby skarb w tej męce.