Ta strona została uwierzytelniona.
Te ukraińskie, gdy one społem ująwszy swe ręce,
Rozpoczynają swój taniec gibki, wesoły i barwny,
Gdy zaczepiają junaków, głośno, lecz w miarę żartując,
Lub, zadąsane, z uśmiechem twarz odwracają różową,
Lub, kiedy sypią iskrami z oczu, co są jak węgielki,
Lub, kiedy ranią nam serca źrenic stroskanych spojrzeniem.
Snuć dla was o tem opowieść nie odważyłbym się nigdy:
Trzebaby najpierw Homerem stać mi się w dobie obecnej;
Ach, jaka szkoda, o Grecy, że nie możecie ich ujrzeć!
Niktby się więcej nie wspinał na szczyt Olimpu, ni Parnas,
Nikt tam nie szukałby odtąd Gracyj i Muz i natchnienia.