Strona:PL Antologia współczesnych poetów ukraińskich.djvu/129

Ta strona została uwierzytelniona.

Niechaj ciepły promień słońca
Padnie na me biedne czoło
I drobne kosteczki naszych dzieci.

Tam mi w ziemię trochę słońca daj.





RÓWNIANKA.
Ledwie dosłyszalnie przechodziła pomiędzy mogiłkami dziecięcego cmentarza. Idąc, płakała i drżącemi rękami robiła z dużych białych płatków nieznanego jej kwiecia głęboką kołyskę dla swego już zmarłego dziecka. Krzyże, zeschłe wieńce, drzewa schylały się przed jej wielkim smutkiem. A ona co chwila do innego zginała się krzyża — z przybitą na nim blaszką. Jakgdyby czegoś szukała...
Aż oto przyszła do maleńkiego grobu, na którym rosły kwiaty. Wpatrzyła się w nie w zadumie:

»Sieroto cicha, tuberozo biała,
Jedna-jedyna na wątłej łodydze!
Nie ciebie we łzach zamyślona widzę,
Lecz główkę dziecka, któregom nie znała...

Przed tuberozą dwie niezapominki,
Jak gdyby wpięte w jej białą głowinę;
Patrzycie na mnie, drobne i niewinne,
Wy... oczy mojej malutkiej dziewczynki...