O, bądź przeklęty gwarny świecie,
Co już niczego się nie wstydzisz,
Wydrwiwasz Piekło, z Bóstw swych szydzisz,
Odbierasz cichy czar Objecie!...
Znam smutek, co dumnej nie chyli mi skroni,
Łzy, w sercu zakrzepłe na troski codzienne —
Źrenica mi nigdy tych łez nie uroni...
I uśmiech mój we łzach. Me słowa kamienne.
A lęk pyta duszę, którędy?... gdzie droga?...
Mój krzyk w przemilczeniu, łkającem w mej piersi;
Ujawni go kiedy mój gniew, moja męka?...
Dziś żal mi pozostał — i myśli pożoga.
Ja miałem swe szczęście!... swe słońce... idyllę..
Kto skradł je?... Umarło!... Niezbyt była cienka —
Nim jeszcze się prześnił mój sen siedmiobarwny,
Rozwarły się oczy —————————
——————— Ty także masz tyle
Tajemnic, mój bracie!...
O powiedz mi swe imię, ukochana,
Bym wiedział, jak mam ciebie zwać w marzeniach...
W tem słowie, wierzaj, większa moc uśpiona,
Niż w dźwięku tym, co Bóg nim świat swój stworzył...
Tem słowem w mej służebnej duszy stworzysz
Błękitów, słońc i błędnych gwiazd bez liku...