Strona:PL Antologia współczesnych poetów ukraińskich.djvu/153

Ta strona została uwierzytelniona.

Czy zazdrość ci korony szczerozłotej?
Purpury chcesz? władczego berła pragniesz?
O, wierzaj, jam szczęśliwszym był w dwójnasób
W ten cudny czas, gdy byłem trzód pasterzem
Na skłonach gór, na sinych połoninach.
Nie chylił się wysoki Saul, nie chylił,
Nie znało chmur spojrzenie jego jasne.
Hej, grajku, hej! Czy mógł też kto pomyśleć,
Że pasterz Saul prorokiem kiedyś będzie?

Tak graj mi, tak! Niech brzmi leciuchnie harfa,
Niech jęczy pieśń łagodnie niby dzwonki
Mych białych trzód... Lub niby górski strumień...
Jam prawie już zapomniał tej melodji.
W pałacu mym wciąż słyszę wrzawę inną,
W przeguby gór wyruszam tylko zbrojnie;
W rozgwarze walk szum gubi się strumieni —
Zagłusza go szalony trzask oręża,
Hejnały trąb — ranionych jęk — —

Co słyszę?
Ach czemuś ty uderzył pieśń bojową?
Precz z pieśnią tą! Tak nie graj mi! ja wiem już,
Dlaczego mnie tak strasznie nienawidzisz:
Ty, grajku, wiesz, żem ja z pasterza trzody
Ten posiadł tron, a tyś jest wciąż pasterzem.
A wszakżeś ty przewyższył mnie odwagą,
Zabiwszy w mig swą procą Filistyna.
Tyś dziecko, więc i oręż był dziecięcy!
Tyś może chciał nim wróbla upolować,

153