Strona:PL Antologia współczesnych poetów ukraińskich.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.

I wiele twarzy, w dzień mile uśmiechniętych,
Gorzkiemi łzami zalewa się po nocy:
Miłością wówczas zbroiłbyś wszystkie zmysły,
Tajone męki tropiłbyś jako wrogi;
By serc, zbyt dumnych, najtwardsze lody prysły,
Pocałunkami ogrzałbyś najpierw nogi, —
O, gdybyś wiedział!

O, gdybyś wiedział! Prastara jest to wiedza…
Tkwi w sercu z dawna, lecz odczuć ją potrzeba;
Ujrzałbyś wówczas, jak myśli ci wyprzedza
I jak na ziemi rozpyla błękit nieba —
I niby słońce, świeciłoby twe serce…
Stąpając pewnie, jak dziwny ów Rabboni,
Co podczas burzy przez wodne szedł kobierce,
Mówiłbyś do tych, co w łez się kąpią toni:
Nie bójcie się! — Jam jest!


II.
F. R.

O dziewczę moje! mój drogi kamieniu,
Okryty pyłem, zadeptany w błoto,
Przeczysty jednak dotąd w swem jaśnieniu!

Na ciebie patrząc, smutny widzę oto,
Jak wielkie skarby uczuć i miłości
Przechodniów stopy tratują i gniotą.

Żar, co przenika ciebie aż do kości,
W pamięci dawne wskrzesza mi poranki,
Gdy jeszcze nie miał przeszkód pęd ludzkości.