Ta strona została uwierzytelniona.
I może, jeśli moc wytężę —
Ich sen wieczorny przezwyciężę,
A liść przesączy pośród skarg
Swe chłodne rosy do mych warg.
Nad gajem błyśnie krąg świetlany,
Potoczy jaśń sennymi łany,
I będzie blask nadziemskich złud
Nad nimi płonął, lśnił, jak cud.
I będzie błyszczał skrą skrzydełek
Rój dyamentów — z mgły perełek
Coraz to inna lot rozwinie
I w pocałunkach słońca zginie…
A we mnie żal ta chwila ziści,
Żem ja — nie rosą sennych liści,
Że z wiewem lotu nie rozwinę,
Że w pocałunkach — ja nie zginę…
CYKL „ZA EKKLEZYASTĄ“.
I.
Za dniami dni, za wschodem wschód,
Popioły niesie mrący ród.
I co dnia wschodzi słońce — z mórz,
A za niem czas wieczornych zórz.