Strona:PL Antologia współczesnych poetów ukraińskich.djvu/96

Ta strona została uwierzytelniona.

Rozchylę okno, abyś, śniąc,
Woń wiosny mogła pić w spokoju.

Gdzieś słowik przędzę pieśni tka.
O luba, słuchaj pień z uśmiechem…
W nich jęczy smutna miłość ma,
Co w tobie nie odbrzmiała echem.



Że on cię kocha, tyś jest rada
I ja nie płaczę, ja z was drwię —
Bo cóż mi wasza skryta zdrada:
W marzeniach — ja posiadam cię…

Ilekroć zechcę — idziesz ze mną
Na kwietne stepy wianki pleść
I łzą zachęcasz mnie tajemną:
»O pieść mię, luby, pieść mię, pieść!«

Ilekroć zechcę — mkniesz z pustoszy
Na wartkich skrzydłach moich snów
W krainę czarów i rozkoszy —
Olśniona cudem nie masz słów…

Ilekroć zechcę — płaczesz ze mną,
Pocieszasz cichy smutek mój,
Lub też, okuta w zbroję ciemną,
Na czele szyków mkniesz na bój.