oczami, jakby widział nie sukno, lecz słońce. Sędzia śledczy pisze coś pośpiesznie.
— Mogę odejść? — pyta Denis po krótkim milczeniu.
— Nie! Muszę cię zaaresztować i odesłać do więzienia.
Denis przestaje mrugać i podniósłszy swe gęste brwi patrzy pytająco na urzędnika.
— Jak to do więzienia? Wasza Wielmożność! Ja nie mam czasu. Muszę na jarmarku odebrać trzy ruble za masło.
— Milczeć! Nie przeszkadzać!
— Do więzienia... Gdyby było za co... tobym poszedł, a tak ni stąd ni zowąd... Za co?... Przecież nie kradłem, ani się nie biłem... A jeżeli wedle podatków, to niech pan nie wierzy wójtowi. Sumienia nie ma ten wójt...
— Milczeć!
— Ja i tak milczę. — mruczy Denis. — A na to, co wójt nazmyślał w raporcie, to gotów jestem przysiąc... Jest nas trzech braci, Jegor, ja i...
— Przeszkadzasz mi! Hej, Siemionie! — krzyczy sędzia. — Wyprowadzić go!
— Jest nas trzech braci... — mruczy Denis, podczas kiedy dwóch tęgich żandarmów wyprowadza go. — Brat za brata nie odpowiada... Kuźma nie płaci, a ty Denisie odpowiadaj.... Sędziowie, umarł nieboszczyk pan generał... Panie świeć nad jego duszą, on by wam, sędziom pokazał... Trzeba sądzić z rozumem, a nie byle jak... Cóż, bij, jeżeli jest za co, ale wedle sumienia...
Pewnego pięknego wieczoru niemniej piękny egzekutor, Iwan Dmitrycz Czerwiakow, siedział w drugim rzędzie krzeseł i przez lornetkę przyglądał się jednej ze scen operetki „Dzwony Kornewilskie“. Patrzał i był w siódmym niebie. Nagle...
W opowiadaniach często spotyka się to „nagle“. Autorzy mają słuszność: życie jest przecież pełne niespodzianek!...