Strona:PL Anton Czechow - 20 opowiadań.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakie kpiny? — pomyślał Czerwiakow. — Nikt żadnych kpin nie robi. Tego zrozumieć nie może, a jeszcze generał!... A—a—a! jeśli tak, nie będę więcej przepraszał tego fanfarona! Pal go sześć! Napiszę list, a chodzić do niego — za żadne skarby! Jak Boga kocham, nie pójdę!
Tak rozumował Czerwiakow, wracając do domu. Listu do generała jednak nie napisał. Myślał, zastanawiał się i nic mądrego nie wymyślił. Nie pozostawało mu nic innego, jak pójść nazajutrz osobiście i wytłumaczyć się.
— Ośmieliłem się wczoraj niepokoić waszą ekscelencję — bąknął, gdy generał rzucił na niego pytające spojrzenie — nie dla kpin, jak się ekscelencja raczyła wyrazić. Ja... przepraszałem, że kichając, opryskałem... a kpić nie miałem najmniejszego zamiaru, Bóg mi świadkiem... Jakżebym się odważył... Jeżelibyśmy sobie zaczęli kpić już i z takich osobistości, to w takim razie... żadnego poważania na świecieby... nie było...
— Precz mi stąd! — ryknął nagle trzęsący się i posiniały z wściekłości generał.
— Że co-o?... — zapylał szeptem oniemiały z przerażenia Czerwiakow.
— Precz stąd, durniu!! — powtórzył generał, tupiąc nogami.
W Czerwiakowa jak gdyby piorun trzasł.
Coś się w nim jakby oberwało, coś pękło... Nic nie widząc i nie słysząc, cofnął się ku drzwiom, wyszedł na ulicę i powlókł się...
Wróciwszy automatycznie do domu, nie zdejmując galowego munduru, położył się na otomanie i... umarł.




Dramat

— Pawle Wasiliczu, jakaś dama pana prosi! — zameldował mi Łukasz. — Czeka już całą godzinę.
Paweł Wasilicz był dopiero co po śniadaniu. Usłyszawszy o damie, skrzywił się i powiedział:
— Pal ją diabli! Powiedz jej, że jestem zajęty.