Strona:PL Anton Czechow - 20 opowiadań.djvu/41

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ona już piąty raz tu przychodzi. Mówi, że bezwarunkowo musi się z panem zobaczyć.... Prawie że płacze...
— Hm... Niech będzie, poproś ją do gabinetu...
Paweł Wasilicz, nie spiesząc się, włożył marynarkę, wziął do jednej ręki pióro, do drugiej książkę i, udając, że jest bardzo zajęty, poszedł do gabinetu. Tam oczekiwał go już gość — wysoka, tęga kobieta o czerwonej twarzy, w okularach, o bardzo poważnym wyrazie twarzy, ubrana bardziej niż przyzwoicie. Ujrzawszy literata, wzniosła oczy i złożyła ręce jak do modlitwy.
— Pan naturalnie mnie pamięta... — zaczęła wysokim, męskim tenorkiem, widocznie zakłopotana. — Ja... ja... miałam przyjemność poznać pan u Chruckich... Jestem Muraszkina...
— A—a—a... mmm... Proszę siadać... Czym mogę pani służyć?
— Ja, ja, widzi pan... — ciągnęła dalej dama, zdradzając coraz większe zakłopotanie. — Jestem Muraszkina... Jestem, widzi pan, wielką wielbicielką pańskiego talentu i zawsze z rozkoszą czytam pańskie dzieła, niech pan nie sądzi, że mu schlebiam... broń Boże... oddaję panu tylko, co się panu należy. Czytam pana ciągle, ciągle... Po części i mnie samej nie jest obce autorstwo... rozumie się, nie śmiem siebie nazywać literatką, ale i moja kropla miodu jest dołączona... Drukowałam w ciągu pewnego czasu trzy powiastki dla dzieci... pan, rozumie się, nie czytał ich... Tłumaczyłem też dużo i... mój nieboszczyk brat był współpracownikiem miesięcznika „Dieło“.
— Hm... tak... Czym mogę służyć?
— Widzi pan... — Muraszkina spuściła oczy i zarumieniła się. — Znam pański talent i pańskie poglądy i chciałabym usłyszeć pańskie zdanie, albo raczej... zasięgnąć pańskiej rady... Trzeba panu wiedzieć, że — pardon pour l’expression — spłodziłam dramat i zanim poślę go do cenzury, chciałabym usłyszeć pańską opinię...
Twarz Muraszkinej przypominała schwytanego ptaka, przy czym nieznajoma dama nerwowo poszarpała w swojej sukni i wydobyła duży, gruby zeszyt.
Paweł Wasilicz lubił tylko swoje artykuły, cudze zaś, które miał przeczytać, albo których musiał słuchać, sprawiały na