Strona:PL Anton Czechow - 20 opowiadań.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.

ty, ale niech pan jednak będzie łaskaw! Pan ją zbada a ja tym czasem pójdę do gospodarza i każę mu postawić samowar.
Fiedia zaszurgał pantoflami i opuścił pokój...
Wszedłem za parawan. Zinoczka siedziała na szerokiej otomanie, oparta o mnóstwo poduszek i przytrzymywała ręką koronkowy kołnierzyk kaftanika nocnego.
— Proszę pokazać język! — zacząłem, siadając przy niej i marszcząc brwi.
Pokazała i roześmiała się. Język był zupełnie zdrowy i czerwony. Zacząłem badać tętno.
— Hm... — mruknąłem, nie odnalazłszy pulsu.
Nie pamiętam, jakie jeszcze pytania zadawałem, patrząc w tę śmiejącą się twarzyczkę: faktem jest, że w końcu mojej konsultacji zidiociałem do tego stopnia, iż odeszła mnie zupełnie ochota zadawania dalszych pytań.
Wreszcie znalazłem się w towarzystwie Fiedi i Zinoczki przy samowarze. Trzeba było napisać receptę, to też naszkicowałem ją według wszelkich zasad sztuk i lekarskiej;
Rp. Sic Transit — 0,15
Gloria mundi — 1,0
Aquae distillatae — 0,1
Co dwie godziny po stołowej łyżce.
Dla pani Siełowej.Dr. Zajcew.
Rano, gdym już, gotowy do odjazdu z walizką w ręku żegnał się na zawsze z moimi nocnymi znajomymi, Fiedia, trzymając mnie za guzik i wciskając mi dziesięciorublówkę w rękę, przekonywał mnie:
— O, nie, pan musi przyjąć! Zwykłem płacić za każdą uczciwą pracę! Pan się uczył, pracował! Wiedzę swoją zdobył pan w pocie czoła i krwawym znoju. Ja to rozumiem?
Cóż miałem robić? Musiałem przyjąć dziesięciorublówkę!
Tak mniej więcej spędziłem noc przed rozprawą sądową.
Nie będę opisywał uczuć, jakie mną miotały w chwili, gdy utworzono drzwi i woźny sądowy wskazał mi miejsce na ławie oskarżonych. Wyznam tylko, że zbladłem ze wstydu, gdy obejrzawszy się, spotkałem się z tysiącami zwróconych na mnie