Strona:PL Anton Czechow - 20 opowiadań.djvu/59

Ta strona została uwierzytelniona.

było lato i matka płakała, żegnając się z tobą... Czas szybko leci. Ani się obejrzysz, jak starość przyjdzie. Panie Czybisow niech pan je, proszę się nie krępować. U nas bez ceremonij.
Trzy siostry Włodzia — Kalia, Sonia i Masza — najstarsza z nich miała lat jedenaście — siedziały przy stole i nie spuszczały oczu z nowego znajomego. Soczewicyn był tego samego wieku i wzrostu, co i Włodek, lecz nie taki pucołowaty i biały, ale chudy, śniady i piegowaty. Włosy miał jak szczecina, oczy — jak szparki, wargi — grube, w ogóle był bardzo brzydki i gdyby nie mundur gimnazjalny, możnaby, sądząc z powierzchowności, wziąć go za syna kucharki. Był ponury, milczał przez cały czas i ani razu się nie uśmiechnął. Dziewczynki, patrząc na niego, od razu zmiarkowały, że musi to być bardzo mądry i uczony człowiek. Przez cały czas myślał o czymś i tak był tym zajęty, że gdy go o coś zapytywano, wzdrygał się, potrząsał głową i prosił, by powtórzono pytanie.
Dziewczynki spostrzegły, że i Włodek, zwykle wesoły i rozmowny, tym razem mało mówił, wcale się nie uśmiechał i nawet zdawał się jakby niezadowolony, że przyjechał do domu. Podczas herbaty zwrócił się do sióstr tylko jeden raz i to z jakimiś dziwnymi słowami. Wskazał palcem aa samowar i powiedział:
— A w Kalifornii, zamiast herbaty, piją dżyn.
Był również zajęty jakimiś myślami i sądząc ze spojrzeń, jakie od czasu do czasu zamieniali z przyjacielem, myśli ich były wspólne.
Po herbacie wszyscy udali się do dziecinnego pokoju. Ojciec z dziewczynkami zasiedli przy stole i zajęli się robotą, przerwaną przez przyjazd chłopców. Robili ozdoby i łańcuchy z kolorowego papieru na choinkę. Było to miłe i hałaśliwe zajęcie. Każdy nowy wykonany drobiazg dziewczynki witały okrzykami zachwytu, czasem nawet przerażenia, jak gdyby rzecz ta spadła z nieba. Ojczulek również zachwycał się i od czasu do czasu ciskał nożyce na podłogę, gniewając się, że są tępe.