Piwomiodow wstał, chrząknął i zaczął dyktować przeraźliwym basem, starając się „złapać“ delikwenta na wyrazach, których pisownia wywołać może pewne wątpliwości: „Zatętniało na drodze. Ten tętent kopyt końskich“ itp. Pomimo wysiłków sprytnego Piwomiodowa, dyktando udało się. Przyszły registrator kolegialny zrobił niewiele błędów, choć kładł większy nacisk na kaligrafię, niż na ortografię. W słowie „wahanie konduktora“ wpakował „ch“ i „ą“, zamiast „głęboko“ napisał „głemboko“, a słowami „owczy pęd“ wywołał uśmiech na twarzy inspektora, bo napisał „o wszy pęd“... Ale to przecież nie są grube błędy...
— Dyktando jest zadawalające! — zawyrokował inspektor.
— Ośmielam się niniejszym zakomunikować panu inspektorowi — powiedział Fendrykow, nabierając odwagi i spoglądając z ukosa na swego wroga Gałkina — ośmielam się zakomunikować, że geometrii uczyłem się według podręcznika Dawydowa, a częściowo u siostrzeńca Warsonofiusza, który na wakacje przyjechał z Troicko-Sergiejewskiego seminarium. I planimetrii się uczyłem takoż i stereometrii... wszystko, które jego jest...
— Stereometria nie jest objęta programem!
— Nie objęta? A ja cały miesiąc nad nią ślęczałem... Jaka szkoda!... — westchnął Fendrykow.
— Na razie dajmy spokój geometrii. Weźmiemy się do nauki, którą pan, jako funkcjonariusz pocztowy prawdopodobnie lubi. Geografia jest nauką pocztowców.
Wszyscy nauczyciele uśmiechnęli się z poszanowaniem.
Fendrykow nie zgadzał się z tym, aby geografia miała być nauką pocztowców (nigdzie tego nie czytał, ani w regulaminie pocztowym, ani też w rozkazach okręgowych), ale przez grzeczność powiedział: „Tak jest“, po czym chrząknął nerwowo i z trwogą czekał na pytania.
Jego wróg, Gałkin oparł się wygodnie o poręcz krzesła i nie patrząc na niego, zapytał przeciągle:
— Eee... proszę mi powiedzieć, jaki jest ustrój w Turcji?
— Wiadomo jaki... turecki!
Strona:PL Anton Czechow - 20 opowiadań.djvu/75
Ta strona została uwierzytelniona.