Strona:PL Anton Czechow - 20 opowiadań.djvu/79

Ta strona została uwierzytelniona.

żadnych myśli, jedynie uczucie czegoś takiego... diabli wiedzą, jak to nazwać — błogości, powiedzmy. Nigdy jeszcze tak dobrze się nie czułem.
Iwan Aleksiejewicz przymruża oczy i kręci głową.
— Jestem przeraźliwie szczęśliwy! — mówi. — Osądź pan sam. Pójdę teraz do swego wagonu. Tam na kanapie, przy oknie siedzi kobieta, która całą swą istotą, że tak powiem, jest mi oddana. Blondyneczka taka, z noskiem, z paluszkami. Serduszko ty moje, aniołku ty mój! Kruszynka taka! Filoksera mojej duszy! A nóżka, Boże drogi, nóżka to przecież nie to, co wasze giry, lecz po prostu jakaś miniatura, jakieś czarodziejstwo, alegoria jednym słowem! Chciałoby się wziąć i zjeść taką nóżkę. Cóż, kiedy pan nic nie rozumie! Pan jest materialistą. Zaraz u pana to to, to owo... Wiadomo, kawaler o sercu oschłym i nic więcej. Jak się pan ożeni, to sobie pan przypomni... „Gdzie się teraz obraca Iwan Aleksiejewicz“ — powie pan sobie... Otóż pójdę zaraz do swego wagonu, a tam mnie ktoś oczekuje z niecierpliwością, ma niejako przedsmak mego zjawienia się. Wita mnie twarz uśmiechnięta. Przysiadam i tak dwoma palcami za podbródek...
Iwan Aleksiejewiecz kręci głową i zanosi się od szczęśliwego uśmiechu.
Potem kładę łepetynę na jej ramieniu i obejmuję ją za kibić. Wokoło, rozumie pan, cisza... poetyczny półmrok. Cały świat chciałoby się uścisnąć w takiej chwili. Piotrze Piotrowiczu, niech pan pozwoli się uścisnąć.
— Proszę bardzo!
Przyjaciele przy ogólnym śmiechu pasażerów ściskają się i szczęśliwy nowożeniec ciągnie dalej:
— A dla większego idiotyzmu, albo, jak to piszą w powieściach, dla większego złudzenia, idę do bufetu i wychylam dwa, trzy kieliszki. Wtedy w głowie i w piersiach powstaje coś takiego, czego i w bajkach znaleźć trudno. Jestem mało wybitnym, nieznanym człowiekiem, a zdaje mi się, że granic nie mam, że cały świat ogarniam...
Pasażerowie, patrząc na szczęśliwego, wstawionego nowożeńca zarażają się jego wesołością i spać im się nie chce. Za-