Gdybym mógł litość w sercu zmienić w pieniądz złoty,
Biedacy wy nędzarze, ubogie sieroty!
Jużbyście w swojem życiu nie zaznali nędzy,
Miałbym więcej jako świat cały ma pieniędzy.
Wszystkichbym was biedaków tem złotem obdarzył,
Kochankówbym ubogich wszystkich wyposażył.
O byłoby też szczęścia, radości stąd wiele,
W każdej wiosce po sto par do ślubu w kościele...
Jużby się mi Magdusia więcej nie trapiła,
Co będziem jeść, jak nieraz, czem będzie soliła.
Ależ tak być nie może — mój Ty Boże drogi,
Bom ja, jak i wy bracia, taksamo ubogi...
Gdybym miłość w mem sercu, co się jasno pali,
Mógł dać ludziom — ach jakby wszyscy się kochali!
Jako jedno słoneczko na niebie nam świeci,
Tak byłyby na świecie jedne tylko dzieci...
Takby my się kochali prawdziwie nawzajem,
Że ziemia stałaby się i niebem i rajem...
Lecz to pierwsze i drugie nie jest, być nie może,
Bo Twa miłość na krzyżu konała o Boże —
A jednak, jednak, boski posiew Twej miłości
Nie zapalił miłością wszystkich serc ludzkości...