Ta strona została uwierzytelniona.
Ranek przecudny, jak uśmiech dziewczęcia.
Słonko powstaje z purpurowej łoży,
Budzi przyrodę z sennego objęcia,
Ptactwo swym śpiewem wita dzionek boży.
Nad złotym łanem dojrzałej pszenicy
Gromada żeńców stanęła do żniwa,
Kilku parobków, niewiast i dziewicy,
A na ich czele Magdzia urodziwa.
Śniade jej liczko płonące rumieńcem,
Oczka czarniuśkie, usteczka karminy,
Na głowie chusta kwiecista róż wieńcem,
Postać jej wiotka, jakby u kaliny.
To przodownica, żniwiarzów królowa,
Sierpa zaostrza — »w Imię Ojca, Syna« —
»Daj Boże szczęście, Matko Jezusowa!«
Już się pochyla i żąć rozpoczyna.
I płynie naprzód przez złociste morze,
Które faluje powiewem wietrzyka,