Ta strona została uwierzytelniona.
Pięknym wieczorem,
Wiosenną porą,
W noc księżycową,
Jasną, majową,
Drogą do wioski szedł młody człowiek.
Gdzie boża męka,
Gdy doszedł, klęka,
Złożywszy dłonie,
W modlitwie tonie,
A łzy serdeczne płyną mu z powiek.
Na bożej męce
Ujrzawszy wieńce,
Świeże, splecione,
Wonne, zielone,
Tak mówi do się uszczęśliwiony:
»To pewnie ona
»Krzyża ramiona
»Ubiera w kwiaty,
»Jako przed laty,
»Ten świeży wieniec przez nią pleciony.