Wychowany od dziecka w krwawych wojen dymie —
Na Tatarach i Turkach zdobył sławne imię.
Towarzysz jego bojów i mistrz — niby świecznik —
Był to w stepowych walkach posiwiały Miecznik.
Zawsze razem z Wacławem chodził na Tatary,
A w takiej spółce przyjaźń urasta bez miary —
I więcej jeszcze przyjaźń w człowieku urasta,
Gdy się czasu pokoju ukaże niewiasta.
Nastał pokój. Pan Miecznik więc wojewodzica
Zatrzymał w swoim domu. Była tam dziewica.
Panna prześliczna, Marja, miecznikowa córka,
Mocniejszym zaś arkanem, niźli więzy Turka,
Spętała panna serce wzruszone Wacława,
Iż ten jeno widokiem Marji się napawa.
Jeno łzy roni, słabnie — jak to zakochani —
Nieprzytomny — już żyje jeno dla niej, dla niej —
I w słodkiem udręczeniu padnie na kolano
Przed Miecznikiem — i prosi o rękę — o wiano.
Ale Miecznik się wielce prośby onej trwoży —
Bo chociaż w tej miłości widzi palec Boży —
Choć i panna miłuje pięknego młodzieńca:
Lecz jeśli Wojewoda ślubów nie uświęca.
To wyjdą z tego pewnie jakieś wielkie kwasy.
Takie to były sprawy w one dawne czasy.