Ta strona została uwierzytelniona.
Droga daleka, daleka...
Aż przybył... O jak czule serca kochające
Witały się ze sobą. A promienne słońce
Świeciło im od wschodu. Wojewodzic młody.
Oczarowany wdziękiem żoninej urody,
Odjeżdżał i odjechać, zda się, nie był w stanie.
Ale naraz zabrzmiało trąb wojennych granie.
Pan Miecznik do szeregu swego zięcia wzywa.
Miecznik z Wacławem nadjeżdża)
Żegnaj, żegnaj Wacława, Marjo nieszczęśliwa!
O jak straszne bywają w tem życiu godziny.
Ruszyło więc rycerstwo w stepy Ukrainy.
Marja została sama — tęskniąc za Miecznikiem —
I mężem. Aż tu jadą maszkary kulikiem —
Rzekomo dla zabawy, w istocie dla zdrady.
Porwali młodą żonę, niby dla szlichtady.