Otworzyłeś mi niebios nieznanych uroki —
Uniosłeś mię na marzeń jakichś szczyt wysoki:
Szał mię iście opętał. Jak oczarowana
Mdlałam, kiedyś ty moje całował kolana.
Wieczną mi będzie pamięć twoich pocałowań,
Wieczną mi będzie pamięć twoich oczarowań.
Dźwięk twych słów w nieśmiertelnem brzmieć mi będzie echu,
Pamiętać chcę o szczęściu, zapomnieć o grzechu.
O czyste, o srebrzyste, przezroczyste fale
Genewskiego jeziora! W waszych wód krysztale
Do dziś się odbijają dwa szczęśliwe cienie
Dwojga dusz rozkochanych! O, słodkie wspomnienie
Tkliwych godzin! Nigdy się z wami nie rozstanę.
Ale ja! Ach, me serce na wieki złamane.
Bo im świetniejsza pamięć dni minionych doby,
Tem czarniejszy jest obraz wschodzącej żałoby.
Ty choć sądzisz me czucia od twoich za letsze,
Wierzaj — ty byłaś dla mnie jakoby powietrze:
Bez ciebie dla mej piersi niema już oddechu.
Bez ciebie dla mej duszy niema już uśmiechu —
I wszystko tu pod włoskich niebiosów szafirem
Okryje mi się czarnym nieskończonym kirem.
Gdy tu sam będę w pustce — cóż się ze mną stanie?
Ty powracasz do siebie — masz tam swe kochanie —
Masz dziecię, co ci żywot tęczą opromieni.
Mój los już określony, nic go nie odmieni —
Pójdę osierocony poprzez życia głogi.