Strona:PL Antoni Lange - Malczewski i kilka erotyków.djvu/040

Ta strona została uwierzytelniona.

Genjusz! Wciąż mię tem słowem nęcisz tajemniczem,
Ale bez ciebie czemże jestem, czem? Ach, niczem!


KSIĘŻNA

Nęcę... Nie, wierzę w ciebie. Boś w tak górne sfery
Unosił mię, gdzie jeno ducha bohatery
Ulatują. Tyś orzeł. Rozpoczynasz życie —
Otrząśnij się z rozpaczy — żyj na wielkim szczycie.
Patrz, jaki tu krajobraz otacza cię boski —
Nad nami nieskalany szafir nieba włoski —
A wkoło cuda sztuki — i cuda natury —
Giardini i laguny — płótna i marmury.
Wejdź w to. Dusza twa, nowem życiem upojona.
Zmartwychwstanie. Ach, poznasz tu lorda Byrona.
Jest w Wenecji. Napiszę dla cię dwa wyrazy.
Jest tu mój krewny, Węgier, hrabia Esterhazy,
Co żyje z nim w przyjaźni. Ten cię mu przedstawi.
Może ci przezeń nowa prawda się objawi.
Wiem, żeś go zawsze kochał... Czajld Harolda dzieje
Wzruszały cię do głębi. To ciebie rozgrzeje.


MALCZEWSKI

Kochałem go. I dzisiaj rozumiem go lepiej,
Bo jestem zrozpaczony.


KSIĘŻNA

Lecz ta rozpacz krzepi.
Jest w niej moc nieprzeparta. Słyszysz tę wesołą
Wrzawę?... Dzisiaj zapusty... Wszędzie tu wokoło
Igrzyska — maskarada — taniec — szał... Czyż ciebie
Nie bawi to?...