I wszędzie już przeniknął w zmrok wilczego lasu,
Ale daleko jeszcze do przedświtów czasu.
Od pogan idzie ku nam straszna niespodzianka,
Zginął od wilczych zębów mężny Capobianka,
Ale pomstę przysięgli zań dobrzy krewniacy:
Las oczyścimy z wilków. A nie szczędzim pracy,
By spokój był w barakach. Ty, lordzie szlachetny,
Prowadź nas.
Niedaleki już dzień zorzy świetlnej.
Pozdrowieni mi bądźcie. Wnet hukiem pioruna
Zabrzmi tu wszędzie wokół nasze hasło: Una.
Una! Niech żyje Byron!
O, kiedyż nareszcie
Wybije ta godzina! — Bracia, wy jesteście
Jaskółki, co zwiastują odrodzenia wiosnę.
Kiedy spoglądam na was, serce me radosne
Podziwia waszą dzielność, wytrwałość, ofiarność —
Jak zorzę, która nocy przezwycięża czarność.
Słuchajcie słów mej pani, co ma postać dziecka,
Ale serce, jak mężna bohaterka grecka.
(Do fanarjotów) Cóż powiecie?