Strona:PL Antoni Lange - Malczewski i kilka erotyków.djvu/054

Ta strona została uwierzytelniona.
JEDEN Z GREKÓW

Witają ciebie fanarjoty.
Zapala się nad Grecją promienny świt złoty.
Wgórę uleciał orzeł Pentadaktylonu —
Zadrżał sęp — bo się starło ostrze jego szponu —
Od twoich słów heloty poczuły w swych żyłach
Krew ludzi wolnych... Budzą się, rosną na siłach.
Dom bez gwiazd załamany. Milkną sępie zdrady.
Zmartwychwstaje przez ciebie duch starej Hellady.


BYRON

Obyż z grobu powstała Grecja odrodzona!
A będzie to dzień święta na wszystkie plemiona.
Pójdziem jak Leonidas — w trzechset mężów sile —
Aby na nowo zdobyć święte Termopile.
O Grecy! Jam przepyszne zgotował puklerze
I hełmy z pióropuszem — jak to jest w Homerze.
W nich Iljadę odnowim. Achillesy mężne
Wstaną z grobu — i hufy powiodą orężne,
Achajów i Argiwów lud i Myrmidonów.
Żaden wróg nie przełamie helleńskich legjonów.
Niech żyją wolne ludy! Hen, od Kordyljerów
Aż po skalisty Atos — plemię bohaterów
Powstaje. Wszystkie ze snu budzą się krainy —
Irlandje przygnębione — i nędzne murzyny —
Równie czarne, jak białe; — wszyscy uciśnieni,
Wszyscy znękani głodem i wydziedziczeni —
Niechaj tu do mnie przyjdą. Niechaj żyją Grecy —
Niechaj żyje Italja — i Węgrzy dalecy.
Do ciebie tu przemawiam, hrabio Esterhazy.