Strona:PL Antoni Lange - Malczewski i kilka erotyków.djvu/057

Ta strona została uwierzytelniona.
MALCZEWSKI (do siebie)

Szczęśliwy!


BYRON

Ona wlała we mnie oddech szerszy —
Uniosła mię na szczyty, z których mi inaczej
Wygląda świat. — Młodzieńczej zrzekłem się rozpaczy.
Dzisiaj jam mąż dojrzały — jam stoik surowy —
I śledzę bytu ziemi żelazne okowy.
A jeżeli je szarpię — niecierpliwie szarpię —
Bo chcę przeważyć wszystkie konieczności harpie.
Teresa — mi się stała moją muzą boską:
Ona mię wprowadziła w konspirację włoską.
Ona nie papierowe śpiewa mi rapsody —
A których treść: zgnębione wyzwolić narody.
Ona była mi wzorem najczystszych postaci:
Ady, co wraz z Kainem spokój ducha traci,
I Myrry, która ginie wraz z Sardanapalem.
Jestem dzisiaj przejęty wiecznym bytu żalem,
Lecz wcale mi Hamleta nie przystoi rola.
Czyn — to moja dziedzina; wróg mój — to niewola.
Przodkowie moi — były to morskie wikingi.
I ja wzdycham do walki — do miecza — do klingi.
Poezja mi podrzędną wydaje się rzeczą —
Choć Teresa i inni słowom tym zaprzeczą —
Lecz jam głównie polityk oraz dyplomata:
I to są me realne, żywe poemata.
Chcę narodom zapalić świt życia poranny —
A wiersze niechaj piszą studenci i panny.
Pierwszym zaś moim czynem — złamać klątwę wieków,
Wyzwolić i odrodzić zmartwychwstałych Greków.