Dwoistą płynie drogą fortuna człowieka.
Zło i dobro się dziwnie plącze w twoich losach —
Raz widzę ciebie w mroku, raz widzę w niebiosach.
Groźna czeka cię nędza — tak mi się wydawa —
Genjusz dotknął cię palcem — nieśmiertelna sława
Otoczy twoje skronie. — Lecz wawrzynu liście
Dopiero nad twym grobem zakwitną wieczyście —
Bo pomimo twej sztuki wielką umiejętność
Spotkasz głuchych słuchaczów i serc obojętność.
Mogiły twej zapomną i znać jej nie będą
Rodacy, a twe imię stanie się legendą.
Wróżba razem jest smutna — i razem świetlana.
A teraz rzecz najwyższa: zawsze w nas nieznana
Nam samym, nieujęta naszej samowiedzy —
Utajona w nas żyje — na subtelnej miedzy
Pomiędzy snem a jawą — jakaś niewidzialna
Mara — tak kryształowa, jak woda świętalna.
A chociaż utajona — ona drogi nasze
Prowadzi, czyli w otchłań — nic się nie ustraszę! —
Czyli gdzie bądź! Chcę widzieć własne swe oblicze
Prawdziwe — lub demona, co mi tajemnicze
Przeznaczenia określa! Mów, jasnowidząca!
Wacławem a Marją)
Widzę w złotych promieniach stepowego słońca
Młodzieńca i dziewicę. Niezmierne kochanie