Proszę cię, mój drogi,
Jeżeli się uniosę w podksiężyczne progi —
To wlej mi w serce siłę niezmierzoną ducha,
Bo we mnie jakaś rozpacz ogromna wybucha,
Omdlewam nieprzytomna. Anieli wysocy,
Czuwajcie wy nade mną, abym ducha mocy
Nie utraciła... (Kładzie się na sofie)
Uśnij, uśnij moje dziecię —
I jednym rzutem ducha stań w nadziemskim świecie.
Niech się otworzą oczy twoje w nieskończoność,
Jakgdybyś w naszych stepów patrzała zieloność:
Poznaj siebie i w sobie zbudź wolę niezłomną,
Że będziesz swojej myśli władczynią przytomną.
Czujesz moc ducha?
Czuję, widzę swoje grzechy,
Żem tobie, mój Antoni, nie dała pociechy,
Lecz żywot ci skrzywiła. Jam zanadto w sobie
Kochała się; pamiętna o własnej chorobie,
Byłam ślepa na twoje cierpienia, mój drogi,
Ale odtąd całować będę twoje nogi;
Nad tobą, jak nad dzieckiem, będę miała pieczę
I z wszystkich twoich cierpień cudem cię wyleczę.
Zaiste, dziw niemały. Ten duch snem ujęty,
Zda się, innego świata widzi firmamenty.